Thelma, reż. Joachim Trier
Przekombinowane kino neomodernistyczne, jak sądzę sami twórcy nie do końca wiedzieli o co im chodzi, do tej niejasnej fabuły dodali przestylizowane zdjęcia i powolny montaż, toteż na pierwszy rzut oka wygląda to na dzieło sztuki wysokiej. A jest to opowieść bez treści, metafora bez desygnatu, przypowieść bez przesłania, skutecznie (sądząc po ocenach) udająca coś, czym nie jest.
Dziewczyna jest bardzo religijna, do tego odkrywa w sobie skłonności lesbijskie. Ma też moc przenoszenia ludzi w inne miejsca. Nie dowiadujemy się do końca, czy to jej projekcje, czy rzeczywiste siły magiczne i w ogóle po co to komu. Moim zdaniem jest to dość błahe zobrazowanie konfliktu wewnętrznego i prób jego rozwikłania, taka analiza "co się dzieje w głowie dojrzewającej dziewczyny z konserwatywnego domu", tyle że nic nowego tu nie powiedziano. Ani nic ciekawego. Zadęcie za to jest, jakby chodziło co najmniej o katastrofę smoleńską. Te trzy punkty, które daję, to tak bardziej z łaski.
3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz