The Fits (Drwawki), reż. Anna Rose Holmer
Zaczyna się ten przedziwny film jak
przeciętny sportowy obraz. Dziewczynka ćwiczy kickboxing, potem
odkrywa świat tańca i zaczyna zmieniać plany. Za chwilę jednak w
dość jasny sposób świat walki i świat tańca zostają
zidentyfikowane z pierwiastkiem męskim i żeńskim. Warto dodać, że
wszystkie postacie filmu są czarne.
Jeszcze w tym momencie mamy prawo
myśleć o zwykłej, choć pogłębionej analizie społecznej. Po
chwili jednak to, co uznaliśmy za objawy ciąży, okazuje się
pierwiastkiem mistycznym. Od tego momentu nabrałem poczucia (i
nadziei), że trafiłem na dzieło sporego kalibru.
To, co spotyka te kobiety jest
„przypadłością”, ale tylko według nowoczesnej medycyny może
być chorobą. Według bardziej tradycyjnych, czy wręcz pierwotnych
interpretacji, może to być rodzaj boskiego światła, które je
nawiedza i do którego nie mają dostępu mężczyźni – nie
cierpiący na podobne objawy.
Świat męski jest tu racjonalny,
najzupełniej przejrzysty, zrozumiały medycznie, oświecony. Świat
kobiecy – mitologiczny, średniowieczny. To konflikt Naphty i
Settembriniego rozbity na płci.
Scena zakładania i zdejmowania
kolczyków ostatecznie przesądza o przyjęciu/ nie przyjęciu
społecznej roli kobiety. Tych sygnałów jest znacznie więcej,
trudno wymienić je wszystkie, bo musiałbym napisać trzykrotnie
obszerniejszy tekst.
„Gdzie masz kolczyki?” - „Były
zakażone”.
W końcu – dowiadujemy się, że to
rodzaj inicjacji. Takiej inicjacji, której sensu te kobiety nie
znają, ale przyjmują ją, a nawet bywają z niej dumne.
To jednak nie wszystko, bo są walory
realizacyjne – niezwykle oszczędne i trafne korzystanie z muzyki,
operowanie rzeczywistością pozakadrową, wspaniałe aktorstwo.
Główna bohaterka jest nie tylko niesamowicie sprawna fizycznie,
umie też doskonale odegrać nieudolność, kulejącą choreografię,
wszystkie etapy nauki tańca. Nie wygląda na więcej niż 13 lat.
Wyładowanie symboliką jest aż do
przesytu. Pusty basen sam w sobie wymagałby oddzielnego tekstu.
Długie spojrzenie w niebo po wcześniejszych trzech sekwencjach
pozwoliłoby nawet zinterpretować oś filmu jako męskie i kobiece
doznanie orgazmu. A główna bohaterka z natury swojej roli jest poza
tym. Nawet nie poza,
a ponad.
7/10