Down Under (Antypody), reż. Abe Forsythe
Punkty, jakie przyznaję są tylko z mojego osobistego sentymentu dla australijskiego kina i może za pokazanie w naturalistyczny sposób syfu rasowego. Film jest brutalny, nie przypomina komedii (a taki ma opis) i generalnie dość nudny. To jakiś traktat o australijskim marginesie społecznym, raczej smutny. Może jeszcze punkcik za grę słów w tytule (jeden z bohaterów ma zespół Downa).
4/10