John Stratton, reż. Simon West
To ten sam Simon West, który reżyserował zeszłorocznego Świętego, w sposób zresztą makabryczny. Tu jest nie tyle nieco lepiej, co po prostu trochę mniej źle. Sensacja, strzelaniny, chyba nieco wyższy budżet. Ale zachęcać nikogo nie zamierzam, a czwórka jest nieco i tak naciągana.