Monster Problems (Love and Monsters), reż. Michael Matthews
Na razie nie dotarłem do polskiego tytułu. Świetne postapo dla młodzieży i dla dorosłych. Dając 7 punktów zawahałem się, bo jest to film w wielu punktach zbliżony do Turbo Kid, które jest jednak lepsze, a notę dałem tę samą. Po czterech latach Turbo Kid dostałoby u mnie co najmniej o punkt więcej. Takie życie, tak to jest z tymi notami. I zanim do sedna, wspomnę o świetnej grze psa. Pies the best.
Świat zmutowanych małych zwierzątek, które stały się ogromne i jedzą ludzi po katastrofie chemicznej. Przygoda życia chłopca, który z niedorajdy zmienia się w bohatera, ale takiego bohatera, który wie, kiedy bohaterstwem jest odpuścić, a nie zabić wszystko. Zdecydowanie ponowoczesne kino, igrające z konwencjami, także z konwencją "źle zrobionych efektów specjalnych i gumowych potworów". Konwencjonalny przebieg fabuły ślicznie przełamany ponowoczesną ironią i kilkoma woltami, urocze, wciągające, siebie-świadome. Tak.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz