poniedziałek, 30 września 2019

Ad Astra, reż. James Gray

Ad Astra, reż. James Gray


„Ad astra” to oczywiście francuska nazwa pierwszego balonu, myląca, bo do gwiazd dość daleko, zarówno balonem, jak i (w skali kosmicznej to niewielka różnica) takimi rakietami jak w tym filmie. A rakiety są stare, trochę jak z lat 80., wizja przyszłości jest tu wizją nieco udoskonalonej teraźniejszości czy nawet przeszłości.
Sam nie wiem, czy to aby S-F. „Ku gwiazdom” to odwrócenie, podróż na zewnątrz jest podróżą do środka. To przede wszystkim opowieść o „zrywaniu pępowiny” z ojcem i szukaniu samego siebie, w dalszej kolejności – wyraźne sugestie na temat potrzeby odnajdywania boga, sensu, itd.
Tempo pozornie jest powolne, ale z pewnością jeśli ktoś wyjdzie na dwie minuty, to straci istotny element, tak naprawdę akcja jest gęsta i usiana szczegółami. Niemal przez cały film trwa podkład muzyczny i zastanowiłem się – gdyby tak podłożyć muzykę bardziej dynamiczną, czy nie byłby niezły film akcji. Ale jest to „muzyka grozy”, dość cicha, powolna, w sumie – jedyny element „slow” w całym obrazie.
Głównym składnikiem jest jednak atmosfera, czerpiąca zarówno z Odysei 2001, jak i z conradowskiego toposu podróży w głąb – czegoś, bo przetwarza się jego dżunglę różnie. Tu przetworzono „jądro ciemności” na Kosmos, zresztą pada kilka sugestii lub dosłownego obrazowania wyjścia ze światła w ciemność. James Gray to reżyser, którego drugi film obejrzałem. Pierwszy, Zaginione miasto Z także jest "conradowski", może nawet jeszcze bardziej i może ma jakieś skłonności do takich metafor, jak Aguirre gniew boży, Czas apokalipsy czy właśnie Odyseja.
Każdą scenę można rozumieć jako przenośnię wewnętrznych zmian bohatera i uniwersalizować. Niekiedy jest to subtelne, niekiedy nachalne, niekiedy może i trywialne. Miałem też wrażenie, że wspomniana mieszanina podkręconego tempa akcji z melancholijną muzyką niekiedy się gryzie.
Wyszedłem z kina ogólnie zadowolony, z mieszanymi uczuciami i wrażeniem przerostu ambicji nad umiejętnościami. Obsada i aktorstwo – znakomite. Miłośnicy muzyki elektronicznej w stylu lat 70 będą ucieszeni z soundtracku.

6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz