Lukas (Gotowy na wszystko), reż. Julien Leclercq
Tempo akcji nie jest cechą tego filmu,
za to nastrojowość, brutalny realizm (co nie oznacza wcale
toksycznej dawki brutalności, po prostu wiarygodność) zasługują
na docenienie. To ten film, w którym niewiele się dzieje, ale
lepiej nie zgubić ani chwili, w przeciwieństwie do mnóstwa kina
akcji, które można przeskakiwać co 10 sekund. I, co może
niektórych zbulwersuje, a innych zachęci, jeden z lepszych filmów
z Van Dammem.
Sam Van Damme zresztą (choć nie znam
się na facetach), jest jednak chyba wciąż bardzo przystojnym
mężczyzną, myślę, że tak należy o siebie dbać, jak on.
Umieszczenie akcji w klubie ze striptizem oczywiście nie tylko dodaje walorów dramaturgicznych
(zapewne gniazdo przestępców), ale i zwykłej atrakcyjności obrazu
dla męskiej części widowni.
Oczywiście, fabuła jest uproszczoną
kopią Licencji na zabijanie
(Bond), z drugiej jednak strony jest tu szuka konwencji thrillera
kryminalnego, w czym odnajduje się znakomicie. Dobra rzecz.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz