Valerian and the City of a Thousand Planets (Valerian i miasto tysiąca planet), reż. Luc Besson
Ten film widzieli już zapewne wszyscy
zainteresowani tematem. Interesująca i odświeżająca space opera,
ze wspaniałymi efektami specjalnymi i fabułą – choć opartą na
komiksie – to w wydaniu kinowym bardzo swoistą.
Oglądałem to w kinie i wyszedłem
naprawdę zadowolony. Niedawno obejrzałem ponownie w domu na
komputerze. I, niestety, rozczarowałem się. Pierwsze wrażenie może
oszołomić, pod spodem jednak niewiele się dzieje. Momentami wręcz
się nudziłem.
Jest to oczywiście kino młodzieżowe.
Główny bohater w stopniu majora wygląda jak siedemnastolatek (lub
mniej), zachowuje się też mniej więcej podobnie. To samo dotyczy
jego partnerki. Dylematy i ambicje mają mniej więcej w podobnym
stylu. Może gdybym miał siedemnaście lat druga projekcja
sprawiłaby mi tyle samo radości, co pierwsza. No ale nie mam.
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz