The Promise (Przyrzeczenie), reż. Terry George
Wysoka nota, jaką przyznaję nie wynika z tego, że temat jest historycznie "ważny" lub że film ma epicki charakter. Nawet nie ze względu na historyczne okropności w nim ukazane, a za to, że ktoś po nie sięgnął i sfilmował w bardzo dobry sposób. Jest tu sporo wątków, które się nie plączą, nie przeszkadzają sobie, przeciwnie - współpracują i czują się dobrze obok siebie. Twórcy nie poszli ani w tani melodramat (a byłoby to bardzo łatwe), ani w obraz wojenno - makabryczny, co byłoby równie proste.
Wiele narodów doświadczyło tego, co Ormianie i nikt nie stara się o tym pamiętać. Porównanie liczby filmów o rzezi Ormian z liczbą filmów o holokauście daje do myślenia. Jeszcze więcej do myślenia daje fakt, jak bardzo do siebie są podobne zachowania fanatyków z zupełnie różnych kultur, takich jak niemiecka i turecka. Dwie, zdawałoby się zupełnie niepodobne mentalności, przestają się czymkolwiek różnić, kiedy przychodzi do mordowania "gorszego sortu".
Na punkt zasługuje także wierność historyczna. Drobne niedociągnięcia (5 tys. Ormian przedstawionych jest przez tłum liczący pewnie ze 200 osób, a francuską flotę reprezentuje jeden okręt) nie rzutują aż tak bardzo na charakter całości. Doczytałem to i owo, i okazuje się, że wierność historyczna jest tu zachowana naprawdę dobrze. Bohaterowie tułają się po wszystkich ważniejszych momentach tamtego czasu, co jest pretekstem do ukazania ich przebiegu i charakteru. Mądry, potrzebny i dobrze zrealizowany film.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz