czwartek, 30 listopada 2017

La taularde (Skazana), reż. Audrey Estrougo

La taularde (Skazana), reż. Audrey Estrougo

Po takich wtopach jak Seks miłość i terapia czy Nie oglądaj się chciałem napisać „Zośka, jak mogłaś”. I spodziewałem się (po opisach i komentarzach na filmwebie) banalnej tragedii w mydlanym stylu, a ku swojemu zaskoczeniu otrzymałem kawał mocnego kina, niegorszego od rodzimej Symetrii, a może nawet lepszego.
Przede wszystkim rozegrano tu świetnie francuskie „multikulti”. Od dłuższego czasu obserwuję w tamtejszym kinie, zarówno komercyjnym, jak i bardziej ambitnym, wątki kontrkulturowe. Przy czym „kontrkulturowość” w tym punkcie historii oznacza rewizję wcześniejszych kontrkultur. Teraz – bez złośliwości, rasizmu i uprzedzeń – poddaje się pod krytykę działania liberalnej lewicy. Jest to krytyka imponująco uczciwa, znakomicie opowiedziana.
Trudno wymienić wszystkie paradoksy powstające na linii francusko-imigranckiej. Rozegrano je z wielkim wyczuciem i w doskonałym stylu. Wymaga to uważnego oglądania i myślenia w trakcie projekcji.
Inną sprawą jest społecznie zaangażowane potępienie systemu więziennictwa. Pojęcia nie mam na ile ten film jest wiarygodny, ale jeśli we francuskich żeńskich oddziałach więziennych panują takie warunki, to nie mieści mi się to w głowie. Papier toaletowy dostępny wyłącznie za łapówki? Całonocne imprezy z głośną muzyką? Brak dostępu do prysznica, smród, wszy?
Świetne aktorstwo, nie tylko Zośki, ale wszystkich. Każda scena ma sens, nawet wtedy, kiedy wydaje się, że chodzi tylko o pokazanie cycków albo polizanie Marceau po nosie. Nie, właśnie że chodzi o coś więcej.
Mocno spóźniona (dwa lata) polska premiera miała miejsce w bieżącym roku.
Jeśli ktoś się zastanawia, czy warto czytać tego bloga, to warto choćby dla takich przypadków. U mnie ten film ma ocenę 8/10, a na filmwebie – 5,5. 

8/10

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz