środa, 26 lipca 2017

Spider-Man: Homecoming, reż. Jon Watts

Spider-Man: Homecoming, reż. Jon Watts

Wattsa znałem z bardzo udanego (acz przecież nie genialnego) Cop Car. To film właściwie autorski, bardzo slow, dawał nadzieję na ciekawego kameralnego twórcę „myślących” filmów. Spider-Man reżyserowany przez Wattsa to zupełnie inna historia i tym bardziej byłem ciekaw.
Okazuje się jednak, że istotniejsze od reżyserii było pisanie scenariusza (aż sześciu autorów). Nie tylko ta liczba rzuca się w oczy. W nowym Spider-Manie właściwie nie widzi się aktorstwa. Liczy się obecność pewnych postaci wraz z ich wpisaniem się w „powszechną historię komiksu” oraz przebieg fabuły. To jest jedyne zadanie, jakie mają do wykonania aktorzy i wystarczą im do tego twarze, nie wymaga to genialnej reżyserii.
Nie jest to jednak bynajmniej nic złego. Ten film miał taki być i jest. O tym czy marvelowskie ekranizacje są udane, czy nie, decyduje kilka prostych zasad. Scenariusz musi być interesujący, nieprzerysowany, dowcipny i dopilnowany tak, aby nie naruszał wewnętrznych zasad świata, w którym toczy się akcja. Tu się po prostu udało.
Byłby to film przeraźliwie moralizatorski i patetyczny, gdyby nie spora dawka groteski. Te wszystkie wielkie rzeczy, które tam się dzieją, przeplatane są zupełnie nie pasujacymi zachowaniami głównego bohatera. On nie tyle jest z innej bajki, co w ogóle nie jest bajkowy. Zadania, jakie dostaje, to zadania harcerzyka. Jest kilka naprawdę dowcipnych kwestii i absurdalnych zbiegów okoliczności. Bawiłem się naprawdę świetnie, mało tego – kilka razy zostałem mile zaskoczony przebiegiem wypadków i ciekawymi rozwiązaniami historii.
Najzabawniejsze było jednak to, co nie wywoływało śmiechu: Michael Keaton parodiujący Birdmana. Tego rodzaju zdystansowanego humoru jest tam znacznie więcej, choć to warstwa trudniejsza do wyłapania niż Spider-Man pomagający staruszce znaleźć drogę przez miasto.
Kilku drobnych niedoskonałości nie ma sensu wymieniać, bo i nie o to chodzi. Z czystym sumieniem polecam – to kino młodzieżowe, na którym dobrze będzie się bawić, jak sądzę, każdy od 12 roku życia wzwyż. Ja już dawno mam ten wiek za sobą, a uważam, że spędziłem miły wieczór.

7/10



Dzięki uprzejmości sieci Multikino

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz