Gridlocked, reż. Allan Ungar
Pierwszorzędne kino drugorzędne, jak zapewne powiedziałby Gombrowicz. Że to jest tzw. klasa B, to nie ulega żadnej wątpliwości, ale ja bym chciał oglądać jak najwięcej takiej klasy B.
Aktorzy
są z drugiego, żeby nie powiedzieć – trzeciego szeregu. Ale
robią swoje jak należy, oczywiście biorąc pod uwagę pewną
umowność konwencji. Sceny walk są zrealizowane znakomicie, bez
naciągania. Warto zauważyć bezbłędne – jak mi się wydaje –
udźwiękowienie. Muzyka też w sumie jest okej.
Oczywiście,
jest to kolejne odtworzenie Rio Bravo,
ale ta wtórność mnie nie razi. Po pierwsze zrobiono to nieźle, po
swojemu, nie skopiowano klasyka, a jedynie potraktowano jako punkt
wyjścia dla czegoś nowego. Po drugie – każde odwołanie do tego
klasyka cieszy mnie i klasyk niewątpliwie punktuje. Pamiętajmy
klasyk.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz