Asura, reż. Sung-su Kim
Jest to po pierwsze film o miłości. Całe zło, w którym tapla się bohater, spotyka go, gdyż zbiera pieniądze na operację żony. Postawiono tu pytanie jak dużo człowiek może wytrzymać w takiej sytuacji i z taką motywacją. I dopuszczono się w moim przekonaniu przesady. Zwłaszcza sceny pobicia (różnych osób) są kiepskie. Przy takim zadbaniu o realizm, niekiedy brutalny, nie można pokazywać gościa, który oberwał po twarzy kilkanaście razy, nie broniąc się wcale - jako lekko pokrwawionego. Po czymś takim traci się przytomność.
Niemniej jednak jest to "malowniczy" obraz koreańskiej mafii, prokuratury i policji. Bohater próbuje wybrnąć z patowej sytuacji przy pomocy ciekawej intrygi. I dałbym być może szóstkę, gdyby nie naciągane, tarantinowskie zakończenie. Zbyt "filmowe", zbyt ostentacyjne, zwłaszcza na tle całości fabuły.
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz