sobota, 23 lipca 2016

1864, reż. Ole Bornedal

1864, reż. Ole Bornedal

Nie mam pewności, co powiedzieć o tym filmie. Z jednej strony jest to piękna historia w stylu Dostojewskiego czy (nie przymierzając) Sienkiewicza. Parę spraw wrzucono do jednego worka, ale drogą paradoksu wyszło całkiem nieźle. Jest to więc epopeja narodowa Duńczyków, melodramat, rozprawa historyczno-ideologiczna i parę pomniejszych konwencji w rodzaju pacyfizmu czy filmu wojennego. I to się jakoś trzyma kupy, mało tego: projekcja zachęciła mnie do przejrzenia, choćby pobieżnie, historii Danii.
Generalnie jest to swego rodzaju „protest song”, dzieło antywojenne, antyfeudalne, dzieło niedoskonałe o tyle, że trudno w nim znaleźć jakikolwiek pozytywny postulat, znajduję tylko sprzeciw. Jeśli finałowa adopcja jest jakąkolwiek figurą retoryczną, to nie wiem czego jest figurą. Ostatecznie jednak, zestawienie tego filmu z rodzimymi wytworami w stylu Ogniem i mieczem czy Bitwą Warszawską prowadzi do smutnych wniosków. Dania jest drugoligową kinematografią, a jednak walnęli dzieło, do którego żaden polski odpowiednik nie doskoczy.
PS. Pełnometrażowy film jest zrobiony na podstawie serialu o tym samym tytule. Film się nie dłuży, co jest wadą w wielu podobnych sytuacjach.

6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz