The Homesman (Eskorta), reż. Tommy Lee Jones
Post-western, czy też acid-western, cholera go wie, pod silnym
wpływem nowofalowych idei kina. Akcja prowadzi, owszem, skądś, ale
za to – donikąd. Morału nie ma lub, jeśli jest, to otwarty bez
ograniczeń. Zakwestionowano kilka dogmatów, takich jak prowadzenie
postaci od początku do końca opowieści, jak przemiana bohatera,
nie zakwestionowano tylko wizerunku (poza)artystycznego Meryl Streep.
I pomimo że opowiedziano tu historię aż pięciu kobiet i tylko
jednego mężczyzny, nie ma siłowych wtrętów feministycznych, poza
upartą kreacją wspomnianej Streep. Co zresztą zaczyna już nudzić.
Film godny polecenia.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz