Phoenix (Feniks), reż. Christian Petzold
Melodramat. Od momentu, w którym zaczyna być wiadomo o co chodzi, staje się też oczywiste, że to się nie może dobrze kończyć, więc jest w porządku. Nie jest to bynajmniej ckliwa historia miłosna, styl opowieści jest naprawdę niezły. Nawet historycznie (bo osadzono akcję tuż po wojnie i dotyczy również powikłań po obozach koncentracyjnych) ma to sens i tworzy ciekawe tło. W odpowiednim nastroju jak najbardziej przyzwoity film.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz