The Longest Ride (Najdłuższa podróż), reż. George Tillman Jr.
Na
początku myślałem, że to będzie powtórka z Juniora
Bonnera. Ale nie, to romans
operujący dosć prostymi sposobami na wzruszenie (a przez to
skutecznymi). Za długi. Jakby wyciąć nadmiar zadumanych i smutnych
twarzy, to byłoby o pół godziny mniej – w sam raz. Młody
Eastwood, podobnie jak ojciec, chyba polubił polskie wątki, bo
bohaterka jest córką polskich imigrantów i opowiada o polskim
jedzeniu. Taki miły wątek.
Wszystko, łącznie
z dość baśniowym happy endem, dość naiwne, ale dla zwolenników
takiego kina (zapewne częściej – zwolenniczek) chyba w sam raz.
Myślę jednak, że lepiej by to wszyło jako komedia romantyczna, a
nie romans na poważnie.
4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz