Infinite (W nieskończoność), reż. Antoine Fuqua
Nie powiem, żebym się nudził, a raczej - że bardzo, bo trochę jednak owszem, mamy tu bowiem wyłącznie czkawki (Gwiezdne wojny, Matrix i parę innych). Wątek reinkarnacji pomysłowy, choć nie nowy, zabrakło mi natomiast tematów, które aż się prosiły o rozwinięcie: co to jest ta dusza, skąd się wzięła, co to za bóstwo za tym stoi. Nawet sytuacja przenoszenia owej "duszy" na nośnik cyfrowy - a tu nic, najważniejsze, że się ganiają i walą po pyskach. Żadnej więc świeżości, efekciarskie kino akcji, kino niewykorzystanych szans na ciekawy film.
4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz