Motherless Brooklyn (Osierocony Brooklyn), reż Edward Norton
Znakomity pastisz czarnego kryminału.
Z jednej strony mamy tu klasyczny post-noir, zachowujący podstawowe
cechy gatunku, z drugiej – mnóstwo nostalgii obecnej w
perfekcyjnych scenografiach, wspaniałej muzyce i nawiązaniach
plastycznych do klasyki czarnego kryminału. Wreszcie z trzeciej
strony wszystko to uzupełnione jest tragikomicznym wątkiem choroby
głównego bohatera i jego relacji z innymi. To i kilka innych
odstępstw wraz z pozostałymi cechami dają w efekcie przykład
świetnego kina postmodernistycznego, które nie gardzi tradycją i
jej autorami, poczyna sobie jednak z nią z wdziękiem, wirtuozerią
i świadomością sensu.
Aktorstwo, budowa postaci, gra z
realiami historycznymi i geograficznymi, uzupełniają elegancję i
finezję tego obrazu.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz