Outlaws and Angels (Bandyci i aniołki), reż. J.T. Mollner
Film byłby niezły, gdyby nie pewien nadmiar, zużyte wątki, pewna wręcz ostentacyjność. Zrozumiałe jest nawiązanie do stylistyki antywesternu, ale kopiowanie wraz z przerysowaniem? Naprawdę Przełomy Missourriw zasadzie wyczerpały wątek i bez wartości dodanej mamy do czynienia jedynie z kolejnym filmem o tym samym. Wszyscy są raczej źli, jest brud, krew, okrucieństwo (czasem i bestialstwo), może jedyne, co rzuca się w oczy jako własna inwencja, to wymordowanie mężczyzn przez kobiety. To specyficzny rys filmów usiłujących kłaniać się modom skrajnie feministycznym. Pojęcia nie mam, jednak poskładanie filmu z innych filmów podczas gdy udaje się, że nie jest to kino postmodernistyczne, wieje fałszem.
Sama fabuła - taka sobie, niczego nie urywa.
3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz