Journal 64 (Kartoteka 64), reż. Christoffer Boe
Byłby to niezły kryminał, gdyby nie był taki sam, jak wszystkie skandynawskie kryminały. Może wartością byłoby tu rozliczenie z osławioną szwedzką eugeniką (choć film jest duński), ale łopatologia tego przekazu i totalny brak metafory (w porównaniu z takim Lekarstwem na życie to istny prymityw) umniejsza i tę wartość. Tak czy inaczej - uszłoby to jakoś, gdyby cała ta pracochłonna przecież produkcja mająca zaangażować widza komercyjnymi wartościami nie była jednocześnie dziełem w 100% propagandowym. Oczywistym celem jest tutaj przedstawienie przeciwników przyjmowania imigrantów jako neonazistów działających w jakichś tajnych sektach, a samych imigrantów jako ludzi cudnych, schludnych i jedynych porządnych w całym duńskim społeczeństwie.
Taka zerojedynkowość może przekonać jedynie... no nie wiem kogo.
3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz