Highway, reż. Imtiaz Ali
Z początku myślałem, że to będzie świetny dramat, potem, że to jakaś idiotyczna apologia syndromu sztokholmskiego, potem, że ckliwy romans, potem, że kino społecznie zaangażowane, ale naprawdę, warto poczekać do końca. Kawał filmu, w którym sens jest sumą wszystkich sekwencji, nawet jeśli w niektórych użyto tanich chwytów. Kolejny raz mamy tu do czynienia z indyjską szarpaniną na temat ich nawyków kulturowych i społecznych, ale całość naprawdę wiele mówi po prostu o ludziach i o świecie, a nie tylko o Indiach. A poza tym historia może i jest ckliwa, ale dobrze opowiedziana, do tego chwilami naprawdę mądra (pomimo, że niektóre morały są iście baśniowe). I może wciąż nie jest to arcydzieło, jednak wyraźnie powyżej średniej, którą nazywam "niezłym filmem". Siódemka będzie naprawdę sprawiedliwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz