2:22, reż. Paul Currie
Byłoby to interesujące kino o
rzeczach „nie z tego świata”, których nie rozumiemy, może
nawet byłaby to ciekawa próba zabawy z astrologią, w nowy,
scjentyczny sposób. Tylko że tu nic nie trzyma się kupy, nie ma
próby poteoretyzowania, żadnego S-F, jest tylko koleś, który
biega po mieście. To za mało. Niezrozumienie fabuły u widza jest
tu na tym samym poziomie, co niezrozumienie wypadków przez bohatera
filmu. Wynika to z faktu, że siły, które determinują rozwój
wypadków są nierozpoznane i autorzy scenariusza mają to głęboko
gdzieś. Poza wszystkim Huisman dość byle jak gra, być może to
złe prowadzenie przez reżysera.
4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz