Split, reż. M. Night Shyamalan
Spodziewałem
się po pierwsze próby wybitnego aktorstwa. Postać, która ma 24
osobowości wymaga aktora potrafiącego zagrać wiele ról w jednym
filmie. James McAvoy bardzo się stara i nie robi tego źle, ale nie
robi też jakoś szczególnie dobrze. Można policzyć kilka plusów
za próbę odświeżenia thrillera, ale też kilka minusów za
schematyzm, który jednocześnie z tym odświeżeniem utrzymuje się
przez cały film. Można dodać trochę za realizm, ale i odjąć za
brak realizmu w innych punktach. Można coś dodać za Bruce'a
Willisa w końcówce, ale i odjąć, bo po cholerę tam on? Wiadomo,
zapowiada ciąg dalszy, ale to dość prymitywny chwyt promocyjny, a
mogłaby być niezła metafora. Można dodać punkty za interesującą
teorię psychologiczną, gdyby nie to, że raczej absurdalną. Można
w końcu podciągać ocenę za symbolikę (zaczynając już od samej
liczby 24, która przecież jest obciążona znaczeniami), jednak
wymowa tych symboli jest cokolwiek niejasna. W sumie wychodzi więc
średnio.
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz