Elle, reż. Paul Verhoeven
No i jest kawałek dobrego kina
psychologicznego. Opisywanie tego jako thrillera jest drobnym
nadużyciem, chociaż faktycznie są elementy dreszczowca i to ładnie
rozegrane, nieschematycznie. Przede wszystkim jednak ludzie porównują
to do Pianistki, nie bez
racji, choć także nie przesadzałbym. Ze swojej strony zestawiłbym
to także z Ostatnim tangiem w Paryżu,
a może pokątnie i trochę przekornie do Piękności dnia.
Bardzo
ciekawa analiza psychologiczna bohaterów. Ta kobieta nie jest wcale
jakimś bezwzględnym potworem, jak w opisach. Jest po prostu pewna
siebie i otwarta na życie. Agresji u niej nie zauważyłem. A
warstwa erotyczna? No i właśnie po pierwsze trzeba by zrobić
solidną analizę scenariusza pod kątem powiązań bohaterki i pod
kątem użytej symboliki. Obraz jest świetnie przemyślany. Jeśli
kogoś interesuje psychologia, znajdzie tu bardzo interesujące
studium. Ale można też oczywiście obejrzeć po prostu jako ciekawą
historię o zagrożeniu. Tak czy inaczej warte polecenia.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz