Embers (Gasnące iskry), reż. Claire Carré
Najciekawszy
wniosek, jaki mi przyszedł do głowy, to że jest to pochwała życia
bez pamięci i bez kultury. Wizja jest przerażająca dopiero wtedy,
kiedy pokazuje się ludzi z pamięcią – odizolowanych,
nieszczęśliwych.
Film
składa się z kilku równoległych wątków, które razem wzięte
tworzą jakieś przesłanie. Kompletnie nielogiczne wydaje mi się,
że nikt nie robi notatek, pomimo utraty pamięci i groźby, że
utraci znowu. Poza tym świetne plenery i post-apo scenografie (zapewne
naturalne, rzadko budowane). Wszystko to jednak tak artystowskie i
niejasne, że ostatecznie nadmiernie podatne na interpretacje, a
żadna z tych interpretacji nie ma ciężaru, który pozostawiłby
ślad.
4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz