Faro, reż. Fredrik Edfeldt
Zastanawiałem się, czy to jeden z tych filmów, które są świadectwem czy choćby odpryskiem szwedzkich kryzysów społecznych. Takie jak (znakomite zresztą) Obce niebo i Intruz nie biorą się znikąd. W Faro też pewnie znajdzie się ślad "opresyjnego sukcesu", jednak na dłuższą metę jest to familijna wersja westernowej historii o wyjętym spod prawa uciekinierze, kryjącym się w dziczy (symbolicznej) przed cywilizacją, reprezentowaną tu jedynie przez dziwolągi i funkcjonariuszy.
Z jakichś powodów ta potencjalnie ciekawa fabuła okazała się jednak jakaś dziwnie rozrzedzona, mętna, jakby ciągnięta na siłę. Nie porywa.
4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz