środa, 17 lutego 2016

Kill Me Three Times (Trzy razy śmierć), reż. Kriv Stenders

Kill Me Three Times (Trzy razy śmierć), reż. Kriv Stenders

Powiadają ludzie, że to komedia. Nie sądzę, chyba, że na przykład Pulp Fiction nazwiemy komedią. Ale nie nazywajmy. Film zdecydowanie nie jest na serio, ale jego celem nie jest rozśmieszanie. Zakorzeniony w kinie nowej przygody i w antywesternie, „przegięty”, nieco „tarantinowski”. Po prostu film przygodowy, tylko znacznie bardziej nowoczesny niż np. Karmazynowy pirat, wzbogacony o lata doświadczeń i mieszania konwencji. Sceny zupełnie niewiarygodne przeplatane brutalnym chwilami naturalizmem, sporo groteski, bez niepotrzebnego podkręcania tempa. Dobra rozrywka.
Kolejny australijski film (poznaję obecnie bliżej także twóczość Davida Michôda), w którym policjanci są wyjątkowo podłymi postaciami. Co się tam dzieje w tej Australii?

6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz