Last Man Down (Do ostatniej kropli krwi), reż. Fansu Njie
Najpierw nie dzieje się nic przez pół filmu, potem przez drugie pół ganiają się i sztrzelają. Przeplatane jest to pretensjonalnymi kwestiami o życiu i śmierci. Całość tej "opowieści" dałoby się zmieścić, powiedzmy - w ośmiu minutach. A dalej? Ach, nie, to już koniec...
0/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz