The Incredibles 2 (Iniemamocni 2), reż. Brad Bird
Kino uniwersalne, jak w najlepszych przypadkach takich produkcji - adresowane do wszystkich, którzy mają ochotę to obejrzeć. Od przedszkolaków do dorosłych. Wyziera tu mnóstwo wątków społecznych, nie tylko feminizm (zdrowo i rozsądnie rozegrany). Łatwo to przegapić, ale kluczowy jest moment, kiedy jedna z kobiecych postaci opisuje swoją relację z bratem, mówiąc, że ona zajmuje się w firmie maszynami, a on ma talent do kontaktów z ludźmi. Kompletne odwrócenie tradycyjnych ról.
Humor jest znakomity, o ile ktoś lubi taki humor. Kwestia "nie strzelaj z braciszka" rozbawiła mnie do śmiechu, a rzadko się śmieję na filmach. Akcja poprowadzona jest pomysłowo, charaktery zarysowane konsekwentnie i precyzyjnie. Warto podkreślić świetny dubbing i, co ważne, spójną, logiczną fabułę.
Oczywiście jest to kino do cna intertekstualne, wyładowane odniesieniami. Już sam Tommy Lee Jones skarykaturyzowany w jednej z postaci może naprowadzić na ten trop. Dalej mamy "mabuzerię", szalonych naukowców, parodię kina superbohaterskiego, w końcu - mnóstwo bezpośrednich, choć przetworzonych cytatów z bondów. Znamienna jest choćby scena przywołująca zdalne sterowanie "bondowskim" samochodem zapożyczona z Jutro nie umiera nigdy. Przetworzenie jest bardzo pomysłowe i kpiarskie, zresztą wyrzucane fotele i inne szczegóły pochodzą z innych filmów serii. Z kolei motocykl oczywiście jest "batmański". Dochodzą świadomie "sztuczne" imitacje efektów specjalnych, takich jak wspomniane "strzelanie z braciszka", zrobione na nieudolne wizualnie strzelaniny z kina SF z lat 50. Przytaczam trochę na chybił-trafił, bo film cytuje dziesiątki innych, co bawi, choć bez tych skojarzeń też ogląda się świetnie.
Doskonałe, zabawne, wartkie kino dla miłośników animacji. Mocno polecam.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz