La 4ª Compañía (4th Company), reż. Mitzi Vanessa Arreola, Amir Galván Cervera
Film sprzed dwóch lat, prawie nie da się go odnaleźć na Filmwebie (korzystałem z IMDB), ma 19 głosów i ocenę 4, a opisany jest jako film akcji. Nie do wiary.
Nic z opisu powyżej nie pasuje. Jest to ciężki dramat społeczny, obraz o przerażającej sytuacji prawnej w Meksyku. Stan więziennictwa, jaki został tu ukazany przekracza wyobrażenia. Skala korupcji, sposób traktowania ludzi, brak szacunku dla życia niemal wzięty z Desperado. Tyle, że tu fabuła oparta jest na faktach. Śledzimy losy bohaterów, z których każdy oprócz pięknych cech jest jednocześnie bandytą zdolnym do rzeczy najgorszych, "bo taki jest świat", bo tacy ci ludzie po prostu są. Nie przeszkadza nam to sympatyzować i kibicować tej ekipie. Nie jest to jednak ten rodzaj brudu, co w antywesternach z Eastwoodem, tu widzimy prawdziwe zło i zostajemy w rozkroku. W sekwencjach meczów są sportowe emocje, czekamy czy więźniowie wydostaną się na wolność, chcemy tego, ale czy ja naprawdę chciałbym, żeby tacy ludzie chodzili po ulicach? Jednocześnie kibicuję więc bohaterom i nie kibicuję. Skrajny, naturalistyczny realizm z całą uczciwością i konsekwencją budowania fabuły na faktach. Kolejny bardzo dobry film o latach 80.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz