niedziela, 27 marca 2016

Room (Pokój), reż. Lenny Abrahamson

Room (Pokój), reż. Lenny Abrahamson

Jak to się powinno robić, żeby film był naprawdę poruszający, ale z zachowaniem brutalnego realizmu (tego mi zabrakło w ckliwym Życie jest piękne; nie sposób nie zauważyć wielu podobieństw, zwłaszcza w pierwszej części Pokoju).
Dwuczęściowość dzieła tego rodzaju to sztuka sama w sobie. Obie połówki mają własny przebieg dramaturgii, ale i tak tworzą całość bez pęknięcia – choć te dwie fabuły dzieli ściana tytułowego pokoju, dzieli je z pozoru tak definitywnie, że sklejenie ich w jedno jest szalenie trudne. To, co zrealizowano w pochodzącym z tego samego roku (ciekawy zbieg okoliczności) obrazie Potwór z Cleveland, tutaj jest zaledwie jednym z dwóch elementów. Co do różnic – nie jest przypadkiem, że nie poznajemy losów ojca. Ten brak jest znaczący, wynika z niego bardzo wiele. Chodzi o sygnał, na czym koncentrujemy uwagę, a co pomijamy.
Przeniknięcie dziecięcego sposobu myślenia, rozumienia, widzenia, interpretowania świata to trudność, o której nie trzeba nikogo przekonywać. Niełatwo też jest ocenić, czy komuś się udało pokazanie tego, co dzieje się w głowie pięciolatka, a tym bardziej pięciolatka, który ma wypaczone rozumienie rzeczywistości. Ale jeśli wierzyć w jakąś wizję, to właśnie w taką, jaką tu pokazano.
Praca kamer w pierwszej części jest wspaniała. Ciasne pomieszczenie z jednej strony stawia wielkie wyzwanie, z drugiej – pokazane jest jako prawdziwy Świat (wielką literą pisany).
Myślę, że jest nad tym obrazem jakiś większy obraz, że to niepokojący portret kultury, w której mężczyzna wyrusza na łowy i na wojnę, co kobietę zmusza do siedzenia w domu z dziećmi. Gdyby historię tych dwojga rozumieć jako model obowiązującego od tysiącleci rozwiązania rodzinnego, metafora „więzienia” zaczyna się ciekawie otwierać. Nieprzypadkowo film nazywa się Room, chociaż sprawa tytułowego „pokoju” kończy się mniej więcej w połowie. Dotyczy jednak całego obrazu i otwiera na kolejne, już całkowicie osobiste odczytania. Każdy, kto spędził część życia w jakimś hermetycznym miejscu (miejscem może być choćby środowisko czy światopolgąd) może Room zaadaptować do własnych doświadczeń. Szczęśliwie nie zahaczono o nachalną ideologizację. Ogólna ocena, która mi się rysuje nie zależy od tego, że pokazano trudną sytuację, albo ważny temat. Zrobiono po prostu bardzo dobry film o szerokim polu dla interpretacji.
Warto zwrócić uwagę na końcową sekwencję wizyty w „pokoju”. Każde ujęcie, każda wypowiedziana kwestia mają gigantyczną wagę i chociaż cały film jest fenomenalnie przemyślany, ten kawałek osiąga prawdziwe apogeum.
Nie można przeoczyć wspaniałego aktorstwa.

8/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz