Anthropoid, reż. Sean Ellis
Znów ten sam problem - film na ważny temat i opowiadający o historycznej tragedii, a przy tym słabo zrobiony. Można mu dołożyć punktów za "ważność", ale idąc tym tropem Smoleńsk też musiałby się okazać dobrym filmem. A jest zły i to nie jest kwestia dramatycznej tematyki, tylko marnej realizacji.
Mamy więc temat zamachu, ale miałko potraktowany. Do takich dzieł, jak Zamach
i takich arcydzieł, jak Popiół i diament, Anthropoid film nie może nawet stanąć w kolejce. Jest nudny, źle
zmontowany, jego dramatyzm nie ma w sobie nic dramatycznego z kilku
prostych powodów. Historia, na której jest oparty, jakkolwiek tragiczna, jest drobnym epizodem, sfilmowanym niemal jak epopeja napoleońska
Co gorsza – bardziej od błędów
dramaturgii martwią mnie błędy techniczne. Długie szeregi ujęć,
w których przeplatają się półzbliżenia, zbliżenia i detale.
Rozumiem, że chodziło o „klaustrofobiczność”, ale tego się
po prostu nie da oglądać, to irytuje. Do tego cały czas obraz się
trzęsie. O ile bujająca się kamera przy planach ogólnych i
szerszych bywa do zniesienia, o tyle cały film zrobiony z ręki na
zbliżeniach jest okropny. Wynika to ze zwyczajnej matematyki,
bliższe plany po prostu „latają” bardziej, bo są bliżej. I
zamiast myśleć o akcji, myślę, że ktoś trzyma w ręce kamerę,
bo to akurat widać najbardziej. Nie bohaterów, nie pokazywaną
historię. Najbardziej widać jak się trzęsie ręka kamerzyście,
cała reszta jest dopiero potem.
No i co? No i świat kręci filmy o czechosłowackim ruchu oporu, francuskim ruchu oporu, żydowskim ruchu oporu, holenderskim ruchu oporu, norweskim ruchu oporu - wszystkie razem wzięte były mniej znaczące i mniej liczebne niż polski ruch oporu. Ale w światowych filmach Polak jest tchórzem i antysemitą. I fakt, że trochę sobie sami na to zapracowaliśmy, nie zmienia poczucia, że to smutne zjawisko.
Nie, nie mam żalu z powodu filmu o czechosłowackim ruchu oporu. Oceniam nisko, bo to co najwyżej średni film.
4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz