Transpecos, reż. Greg Kwedar
Niezłe kino. Rozczarowani mogą się
poczuć ci, którzy po opisie spodziewają się filmu akcji.
Dostajemy jednak nic innego niż dramat psychologiczny. Jest, owszem,
mafia, przemyt narkotyków i straż graniczna, jest strzelanie i
śledztwo, ale to nie jest film akcji o tym, jak tłuką się kartele
z pogranicznikami. To film zdecydowanie slow, silnie
nawiązujący do westernowych konwencji (obecność suchego
interioru, pogranicze z Meksykiem, tradycja rangersów,
motyw podróży przez pustynię, tropicieli i „poszukiwaczy”).
Przepiękne
zdjęcia są zakłócone zbyt niekiedy narzucającym się bujaniem
kamery (całość kręcona jest z ręki). Projekcja pozostawia widza
z pytaniem o źródło zła. Przesuwanie winy na kolejne osoby czy
instytucje jest chwilowe – za każdym razem okazuje się, że dalej
jest jeszcze jedna przyczyna. I dobrze, że nie próbowano jej
zdefiniować. Każdy może spróbować sam.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz