Son-nim (Szczurołap), reż. Kwang-tae Kim
Jeśli Kurosawa przenosił do Japonii
dramaty Szekspira, czemu nie mieliby zrobić Koreańczycy podobnego
manewru? Szczurołap jest bez
wątpliowści inspirowany legendą (lub przekazem?) o fleciście z
Hameln.
Film
może i przerysowany. Okrucieństwa, jakich doświadczają
bohaterowie, tanie chwyty (znęcanie się nad dzieckiem),
ostentacyjna głupota „złych”, to wszystko nie działa na
korzyść, ale nie przekreśla też ogólnie niezłego wrażenia.
Spokojne tempo, dużo (jak sądzę) naturalności w portretach
koreańskich wieśniaków, do tego warstwa symboliczna.
Tej
ostatniej nie rozumiem do końca, za mało wiem o Korei. Trudno
jednak uznać za przypadek umieszczenie akcji tuż po wojnie
koreańskiej i ciągłe przypominanie o szpiegach. Myślę, że ma to
jakieś przełożenie na aktualnie panujące w tym kraju nastroje
albo na powszechne lęki utrzymujące się po zawieszeniu broni. Może
nawet jest to metafora samej wojny i stanu trwającego po niej.
Ostatecznie,
choćby dla jaskrawej odmienności od kultury zachodniej – warto
obejrzeć.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz