Nice Guys (Równi goście), reż. Shane Black
Wszyscy i tak już to widzieli, więc
to będzie prywatny notes niż recenzja.
Jest to dobra komedia, choć
niekoniecznie śmieszna. Śmieszne są momenty, niejeden Bond ma
więcej tych momentów niż Nice Guys.
O przynależności do gatunku decyduje tu podejście: wszystko jest
pomyślane w celu rozśmieszenia, każdy element fabuły ma do tego
prowadzić, choć sam w sobie nie musi być śmieszny.
Śmiałem
się więc niewiele, choć trochę tak. Ważne, że obejrzałem
kawałek profesjonalnie zrobionego kina, może z nieco zbyt
pokomplikowaną fabułą, ale spoko. Śladów geniuszu tu nie
znajduję, po prostu solidna robota
PS. Piszę tę notkę miesiąc po obejrzeniu i już nie pamiętam o czym to było. To też coś oznacza.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz