niedziela, 30 października 2016

Ham-jeong (Deep Trap), reż. Hyeong-jin Kwon

Ham-jeong (Deep Trap), reż. Hyeong-jin Kwon

To oczywiście klasyczny dreszczowiec, chociaż pomyślano o niezłych portretach psychologicznych, a nie tylko o intensywnym budowaniu absurdalnego napięcia. Pojawia się jednak wartość dodana – świetnie wpleciony wątek perwesji, studium zazdrości i wyzwalania ukrytych skłonności. To wynosi film ponad przeciętną. Może tylko o jeden punkt, ale jednak warto odnotować. Można równie dobrze oglądać to jako ciekawą polemikę o naturze związków.
Z jednej strony pokazuje to siłę rozpaczy i motywacji, z drugiej – nie zapominajmy, że ta kobieta jest manipulatorką, a on poszedł jak po sznurku. Jak w klasycznym noir manipulatorka zostaje ukarana, tu jednak stoimy po jej stronie, bo tym, który wymierza sprawiedliwość nie jest jakiś Sam Spade, grany przez Bogarta, tylko odrażający mongolski psychopata
Bohaterowie najwyraźniej próbują dotrzeć do granic samych siebie. Zwłaszcza ona, ale on zbyt łatwo daje się prowadzić, żeby nie podejrzewać go o podświadome pakowanie się w problemy. Pewnie jakaś freudowska interpretacja mogłaby wzbogacić odbiór filmu, tu tylko puszczam sygnał. Przestrzeń, do której docierają bohaterowie to nie tylko klasyczny dla dreszczowców zamknięty obszar, z którego nie da się uciec, to także rodzaj jądra ciemności, miejsca ostatecznej prawdy, od której jednak nie da się uciec, która upomni się sama o siebie.
Klimat zakończenia przypomina nieco Bitter Moon. Dwoje raczej naiwnych ludzi zostaje ze swoją miłością, ale i z tym, co sobie nawzajem zrobili. Mamy też nieźle zapodane motywacje antagonisty i jego partnerki. Właściwie nie znalazłem słabych punktów, brakło mi jedynie wyjścia choćby odrobinę poza klasyczne rozwiązania – świetnie zrealizowane, ale całkowicie mieszczące się w standardzie.
Można by spytać – a czy to coś złego? Nie, po prostu ten obraz miał potencjał na coś więcej. Gdyby nie miał, cieszyłbym się, że daję szóstkę. Ale niewiele brakło od wejścia w drugą prędkość kosmiczną. I o to „niewiele” mam żal.

6/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz