Sarmaşık (Sarmasik, Bluszcz), reż. Tolga Karaçelik
Zaczyna się od prezentacji bohaterów – każdy z nich otrzymuje tajemniczą wiadomość lub jakiś sygnał. Reakcją jest spojrzenie w kamerę, wyłamujące ich na samym początku z diegezy. To sygnał, że należy się spodziewać ambitnego filmu. Za ambicjami oczywiście nie musi nadążać jakość, jednak w tym przypadku nadążyła.
Film może się okazać niełatwy w
interpretacji. Pomyślałem jednak, że jest to po prostu metafora
państwa tureckiego. Inteligencja, wyżsi oficerowie, specjaliści –
wysiadają, przestają mieć udział w wydarzeniach. Kapitan
niezupełnie wiadomo dlaczego postanawia pozostać na morzu z grupą
niżej wykwalifikowanych marynarzy. Każdy z nich jest bardzo
wyrazisty, myślę, że obrazują różne części tureckiego
społeczeństwa. Jest wzorowy muzułmanin, ale i zwykły ćpun, niewierzący. Galeria postaw. Ten trop otworzył mi się, kiedy pada zdanie
„Niewielu Kurdów żegluje” pod adresem marynarza o imieniu Kürt
(a to ci zbieg okoliczności). Kürt jest Kurdem, tak w Turcji brzmi nazwa tego narodu. Jak się okazuje w
dalszej części (nie powiem jak to widać, tylko o wnioskach) jest
sumieniem dla tych, którzy je posiadają, niekiedy odgrywa też
kluczową rolę w napięciach „politycznych” na statku. I jest
pewną tajemnicą, której Turcy nie są w stanie rozgryźć.
Kapitan, oddzielony i niedostępny to władza. A statek, to cała
sytuacja Turcji – obecnie? A może historycznie?
Można jednak odciąć się od takiego
rozumienia, oglądać jak zwykły dreszczowiec. Akcja płynie z
początku bardzo wolno, potem zagęszcza się. Jednak od pierwszych
kadrów rośnie dziwne napięcie budowane pracą kamery i ścieżką
dźwiękową. Aktorstwo jest pierwszorzędne. Kiedy wejdzie się już
w opowieść, trudno zrobić przerwę, pomimo że tempo do końca
jest co najwyżej umiarkowane. Świetna robota.
A metafora bluszczu? Mam kilka podejrzeń, ale żadne na tyle solidne, żeby się rozpisać. Natomiast zakończenie, o które pyta autor jedynego komentarza na Filmwebie, moim zdaniem jest jednoznaczne.
SPOILER:
Załoga morduje kapitana (młotek w rękach, zjednoczenie przeciwko wyzyskowi), co jest ponurym proroctwem dla Trucji.
7/10
Dziękuję za ten komentarz. Obejrzałem film i faktycznie odbierając go jako thriller nie ma on sensu za bardzo. Za szybko się kończy. Ale gdy poszukać drugiego dna - faktycznie wszystko ma sens. Twój typ - że to chodzi o Turcję może być trafny i to szczególnie po tym co niedawno uczynił prezydent Recep Tayyip Erdoğan.
OdpowiedzUsuńW trakcie filmu zdarzały mi się momenty gdy chciałem wyłączyć, ale nie mogłem.
Dobry, trudny, klaustrofobiczny wręcz film i ta twarz Frankensteina Kurta ... :). Myślałem, że jego na kiełbasę przerobili.
:) no podzielam te wrażenia. A tak naprawdę nie wiadomo w czym rzecz, ale jakoś trzeba sobie radzić, to za dobry film, żeby powiedzieć "nie rozumiem" i zapomnieć. Szkoda by było, więc szukam...
UsuńMi po tym filmie otworzyły się trochę oczy na to co ja oglądam. Jak dużo jest tego "amerykańskiego kina" - seriale z których nic nie wynika, nic w głowie nie zostaje. O ile lubię takie seriale jak BlueBloods czy tego typu, to jednak one albo nie wnoszą nic, albo na prawdę bardzo niewiele.
UsuńChyba wiem czemu mnie to amerykańskie kino (serialowe) męczy. Ono jest przewidywalne. Nie łamie konwenansu. W nim nie będzie sceny takiej jak w serialu Humans (GB głównie) gdzie autor zastanawia się nad tematem świadomości robotów i dochodzi do sceny spowiedzi robota :) No nic ale odbiegam.
"Nie rozumiem i zapomnieć" - nie mogę tak. Siedzi coś wtedy w środku i się w kółko przypomina i męczy :)
Fajny Blog.
Dzięki. Seriali niestety prawie wcale nie oglądam, nie nadążam z pełnymi metrażami, a seriale to bym musiał chyba zamiast snu :( Trudno, trzeba coś wybierać.
Usuń