Black, reż. Adil El Arbi, Bilall Fallah
„Od
2002 roku w walkach młodocianych gangów w Brukseli zginęły 23
osoby” - takim komunikatem kończy się film, który opowiada
fikcyjną historię, ale mocno osadzoną w realiach. Ten komunikat upewnia, że nie mamy tu do czynienia z rasistowskimi wymysłami, tylko z interpretacją rzeczywistych zjawisk. O realiach za
chwilę, najpierw należy zauważyć, że to klasyczny melodramat. W
rolach głównych Romeo i Julia. Akcja ułożona jak po sznurku po
myśli Szekspira, nie unika się – podobnie jak w pierwowzorze –
tła społecznego i politycznego.
Parę
faktów z fabuły – przy okazji z próbą interpretacji:
Dowiadujemy się więc, że przynajmniej niektórzy z gangsterów to
uchodźcy, skrzywdzono ich a teraz oni krzywdzą bez sumienia
kolejnych. Bycie uchodźcą nikogo nie robi ani lepszym, ani gorszym
człowiekiem, ale też nie usprawiedliwia zarażania traumą.
Dowiadujemy się, że brak integracji ma dwie przyczyny:
nieprzygotowanie państwa do równego traktowania imigrantów (np. w
sprawie dostępu do pracy) oraz organiczną niechęć samych
imigrantów. Dowiadujemy się, że przyczyną istnienia gangów są
między innymi zwyczaje przywiezione z kultur, z których pochodzą
przybysze. Wnioskujemy w końcu, że integracja jest kompletną
utopią, a władze nie mają pomysłu na rozwiązanie problemu.
Odważny
belgijski film, niepoprawny politycznie, prawdopodobnie „od
wewnątrz” podbudowany wiedzą o specyfice tamtejszego środowiska
przestępczego. Fabuła jest przewidywalna, ale realizacja –
sprawna. Jak najbardziej wart polecenia.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz