Evolution, reż. Lucile Hadzihalilovic
Scenerie są równie piękne, co
przerażające (już tu można się dopatrzeć analogii z siłami
nautry). Jedzenie wygląda obrzydliwie, pomieszczenia przypominają
cele więzienne, jest sporo ujęć po prostu niemiłych,
biologicznych.
W miasteczku nie ma żadnych dorosłych
mężczyzn ani żadnych małych dziewczynek. Są tylko dorosłe
kobiety i mali chłopcy. A kobiety mają potworne twarze. Mają w
sobie coś ze zwierząt i coś z filmowych kosmitów. W każdym
razie, jeśli są ludźmi, to tylko częściowo. Jak się później
okazuje, nie mają narządów rozrodczych.
Zdanie wygłaszane przez jednego z
bohaterów „Okłamują nas. Sprawdzimy co robią w nocy” to
odwieczny męski kompleks niepanowania nad kobietą i braku wglądu w
jej naturę. Najpewniej wszycy ci „mali chłopcy” w filmie to po
prostu metafora mężczyzn, a wszystkie to dorosłe (choć żadna nie
jest stara) kobiety, to metafora ogółu kobiet.
Porównania z Pasolinim nie są pozbawione sensu, tyle że Pasolini szamotał się z potworną masą południowoeuropejskiej kultury, a Hadzihalilovic raczej z naturą. Słowo „ewolucja” może wskazywać na posthumanistyczne idee, ale potraktowane bez entuzjazmu. Cały ów posthumanizm miałby być niczym innym niż wytworem kultury, równie kulawym, jak współcześnie panujące warianty (nieprzenikniony, patologiczny matriarchat w miejsce znanego nam, ale mocno niedoskonałego patriarchatu). Jednak wszechobecne związki z wodą mogą sugerować inne interpretacje. Na przykład cofnięcie o kilka stopni w ewolucji – nie do małp, a do ryb. Mogłoby to oznaczać niepodzielne panowanie natury, z którego dawno przestaliśmy sobie zdawać sprawę. Ośmiornica czy rozgwiazda są znacznie bardziej „nieludzkie” niż szympans. Tu sklejono te dwa nieprzystające światy i siła tego zderzenia (i sklejenia) decyduje o mocy i wymowie obrazu.
Sprowadzanie rzeczy do jakiegoś
naturalnego rozwoju ewolucyjnego ludzkości wydaje mi się
spłyceniem. Ostatecznie „powrót do wody” zostaje
zmetaforyzowany właściwie dosłownie.
Jeśli dobrze rozumiem końcówkę, to
elementy melodramatyczne wiodą do smutnego końca, a główny
przebieg fabuły – do szczęśliwego.
Bez wątpienia było to wszystko trudne
do zagrania aktorsko, zwłaszcza dla dzieci. Jeśli nazwano Babadook
nowym, świeżym powiewem w świecie horroru, to Evolution
przeskauje go o dwie długości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz