Stockholm, Pennsylvania (Sztokholm w Pensylwanii), reż. Nikole Beckwith
Udany film telewizyjny. Pokazuje
ułomności społeczeństwa i szczeliny, przez które przeciska się
patologia. Wszystkie postacie nieznośnie irytują (i każda coś
oznacza, jakąś postawę, jakąś grupę społeczną, itd.), z żadną
nie można się zgodzić, żadna nie daje odrobiny światła. Jest
moment, kiedy nieco nadziei można ulokować w matce – dotychczas
nieznośnej – ale i ona okazuje się zwyczajnie zbyt ograniczona,
nazwijmy to po imieniu: głupia. Prezent z roweu stacjonarnego to
szczyt idiotyzmu.
Tytuł sugeruje syndrom sztokholmski,
ale chodzi o coś więcej. Końcówka, w której (SPOILER) młoda
postanawia także zostać porywaczką, jest bardzo mocna. Bohaterka
nie zna innych wzorców, a otoczenie, jak się okazuje, też ich nie
zna. To nieznośny świat, tylko z pozoru zupełnie inny niż ten w
piwnicy. Syndrom sztokholmski dostaje tu cechy toksycznego
dziedziczenia, podskórnie rozwijającej się zarazy, która jako
jawne zniewolenie okazuje się alternatywą dla pozornej wolności.
Z wahaniem daję aż szóstkę, to
pierwszy film telewizyjny na tym blogu, który dostał aż tyle.
Chyba, że o czymś zapomniałem :)
6/10
Nie sądzę, żeby postaci reprezentowały tu jakieś grupy społeczne. Ten film to studium syndromu sztokholmskiego oraz reakcji na niego. To dramat jednostek. Tu nie trzeba z nikim się zgadzać. To jest po prostu schemat zachować osób, które z tym syndromem w taki, czy inny sposób miały styczność. To jest dramat zarówno dziewczyny jak i jej rodziny. Nie wiem, czy matkę można nazwać nieznośną. Wystarczy postawić się na jej miejscu. Straciła dziecko, gdy miało ono 4 lata. Szukała go przez długi czas. A gdy wróciło, cierpliwie czekała, aż odnajdzie się w nowej rzeczywistości i powoli odbudują dawną wieź. Czy można się dziwić jej zachowaniu, gdy dowiedziała się jak ciepłe uczucia córka żywy do swojego oprawcy, a jak chłodne do niej?
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Oczywiście, to jest film o syndromie szkokholmskim i o dramacie jednostek. Po prostu zwykle szukam dalej, jakiegoś drugiego dna.
Usuń