środa, 13 lipca 2016

Independence Day: Resurgence (Dzień Niepodległości: Odrodzenie), reż. Roland Emmerich

Independence Day: Resurgence (Dzień Niepodległości: Odrodzenie), reż. Roland Emmerich

Nie rozumiem zarzutów pod adresem filmu. Widowisko jest wspaniałe wizualnie, akcja jest szybka, zagrożenia kumulują się jak należy. Głośno i kolorowo. Może trochę brakło humoru. Może za mało zaprzyjaźniono nas z bohaterami (całość jest o pół godziny krótsza od jedynki). Ale więcej zarzutów bym nie postawił.
O ile akcja Dnia niepodległości sprzed lat dzieje się w ówczesnym „czasie obecnym”, o tyle kontynuacja osadzona jest w świecie alternatywnym. Jest to nie tylko logiczną konsekwencją wydarzeń z poprzedniego filmu, ale też ciekawym pomysłem na zrobienie „dwójki”. Jak wiadomo kolejne części udanych filmów zwykle są coraz słabsze. Brakuje pomysłów, powiela się rozwiązania pierwowzoru. Twórcy Odrodzenia cwanie uciekli od tej pułapki. Rzeczywistość świata przedstawionego zmienili tak dalece, że nie mogło być mowy o prostym małpowaniu sukcesu pierwowzoru.
To chyba właśnie najbardziej boli krytyków. Independence Day był jednym z najlepszych filmów późnego „kina nowej przygody”, dla niektórych przez to stał się świętą krową. Słyszałem głosy bardzo nieprzychylne dla tej „szmiry” (kontynuacji) jeszcze zanim było wiadomo jaka będzie fabuła. No to – jeśli podejść bez uprzedzeń, dostaliśmy po prostu solidnie zrobione S-F z dużą dawką akcji. No i doskonałe efekty specjalne. A że chwilami naiwny lub nie całkiem logiczny? Cóż, „święty” pierwowzór z 1996 roku miał te same wady. I też go bardzo lubię.

6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz