The Witch, reż. Robert Eggers
Świetny
film, szkoda, że tak późno do niego dotarłem, ale też chyba dość
późno się pojawił. Ale polska premiera, jeśli się nie mylę,
wypadła w 2016 roku.
Od
razu – bo to chyba najbardziej kontrowersyjny wątek –
wprowadzenie postaci z zaświatów i „siły nieczystej” nie służy
tu do rzeczywistego zagrania wątkiem demonicznym. Cały obraz jest
przypowieścią – każdy jego element, także szatan jest tu użyty
w przenośni. Dzieło domaga się tzw. „głębokiej interpretacji”.
Symbolika dotycząca bliźniąt, wiedźm z lasu, dorastających
chłopców i dziewcząt, kontrolujących rodziców, a także
wygnańców – to po prost kłębowisko symboliki i to zadziwiająco
spójnie skonstruowane na tym poziomie analizy. Bo poziom podstawowej
akcji, choć znakomity, nie jest tu sprawą najważniejszą. Gdyby
oglądać go tylko jako historię opętanej rodziny, dałbym punkt
mniej.
To, że
treść oparto na doniesieniach i odwołaniach do jakichś zdarzeń
nie zmienia wymowy. Co ciekawe – gatunkowo jesteśmy tu o włos od
„westernu kolonialnego”, choć nie przekroczono tego progu. I
jest to kolejny tegoroczny horror z akcją osadzoną na pograniczu
egzystencji białych i Indian (obok Bone Tomahawk),
oczywiście są to pod wieloma względami zupełnie różne filmy.
Jeszcze
jedna warta uwagi rzecz: rola religii. Ten wątek pojawia się
niespodziewanie często w świeżych produkcjach filmowych. Choćby z
opisanych na tym blogu: Batman v Superman,
Colonia, Kreuzwerg,
Pies obrońca, Z
jak Zachariasz, Midnight
Special, a na pewno nie pamiętam
teraz o wszystkich. Każdy z nich wart polecenia.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz