środa, 16 marca 2016

No Escape, reż. John Eric Dowdle

No Escape, reż. John Eric Dowdle

Nie obeszło się bez dydaktyzmu (o tym, jak Zachód psuje świat i wywołuje konflikty – pośrednio lub bezpośrednio). Na szczęście nie jest to opowieść o biednych tubylcach, którym rozkradziono kraj. Wina, jaką biorą na siebie twórcy filmu (reprezentujący potępiony Zachód) nie jest w najmniejszym stopniu usprawiedliwieniem dla skolonizowanych buntowników. Tego, co wyrabiają nie da się niczym usprawiedliwić, a to z kolei pozwala wytrzymać pouczające przemówienia niektórych bohaterów.
Pierce Brosnan jest jednym z tych mężczyzn, którzy się pięknie starzeją i jest w doskonałej formie aktorskiej. W niedawnych Survivor i November Man prezentuje się dobrze, ale dopiero w No Escape – więcej niż dobrze. Trochę zresztą parodiuje samego siebie z czasów Bonda.
Akcja? Znakomicie, choć realizm jest wątpliwy. Zresztą niewiele wiadomo o realizmie takich sytuacji, jak ukazana w filmie, ale postacie zachowują się tak wiarygodnie, jak tylko dało się upchnąć w niewiarygodnym ze swej natury scenariuszu filmu akcji. Gdzieś pod tym wszystkim czai się schematyczność, ale bardzo starannie ukryta. Jeden z lepszych filmów gatunkowych 2015 – w moim przekonaniu.

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz