Tomorrowland (Kraina jutra), reż. Brad Bird
Zapowiadało się
na sympatyczny film dla młodzieży, ale rozwinęło się w
propagandowego gniota o polityczno-utopijnym charakterze. To jakaś
psychoterapeutyczna sieczka z zabarwieniem new age, multi-kulti, eko,
gender i coś tam jeszcze. Film „wychowawczy” realizujący w
formacie blockbustera schemat pouczania młodzieży w krajach
totalitarnych. Treści propagandowe są przemycane w dość topornych
metaforach. Różnią się treścią od „słusznych wartości
młodzieży socjalistycznej”, ale nie różnią się kluczem. To
film edukacyjny, mający programować młodzież na określone tory
myślenia. Całkiem niezła fabuła raz po raz jest zabijana jakimiś
hasłami rodem z najgorszego coatchingu. Jeśli już muszę oglądać
takie rzeczy, to stawiam na Tolka Banana.
Z tą niezłą
fabułą to trochę przesadziłem. Generalnie, po przemyśleniu
stwierdzam, że jest to długi, wielowątkowy i upchany ideologią
film o niczym.
Jeden
punkt dodaję za nawiązania do Metropolis
i
estetyki futurystycznej różnych dekad w animacjach podczas napisów
końcowych.
4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz