wtorek, 16 lutego 2016

Regression, reż. Alejandro Amenábar

Regression, reż. Alejandro Amenábar

Hiszpańsko-kanadyjski film (to znaczy - nie hollywoodzki), być może niespecjalnie wirtuozowski pod względem realizacji, ale też bez wad, które łatwo by było wytknąć. Natomiast tematyka jest wagi ciężkiej i do tego niszowa. To kolejny szalenie ważny sygnał, że lata 80. przestają być trakowane jako masa krytyczna kiczu i zabawka dla kpiarzy. Lata 80. to szalenie poważna sprawa, dekada bezprecedensowego strachu, który próbnowano ukryć za zdziwaczałym designem. Chyba zupełnie nowym zjawiskiem filmowym jest powstanie - obok nurtu nostalgiczno-kiczowatego - filmów najzupełniej poważnie próbujących spenetrować rzeczywiste traumy tego okresu i ich potencjalny wpływ na współczesność.
Zadanie jest, jak się okazuje, niełatwe, znaczenia są zakopane pod wieloma warstwami kamuflażu, być może żaden inny moment XX wieku nie ma na sobie tylu warstw fałszu i lekceważenia istoty rzeczy. O co w gruncie rzeczy chodziło z epidemią satanizmu - nie wiadomo, problem pozostaje otwarty i niezbadany. Coraz częściej jednak intryguje filmowców, czego efektem jest Dark Places z zeszłego roku, równolegle, choć nie całkiem na ten sam temat wypowiada się Most Violent Year. Fabuła stawia w końcu przed pytaniem ile tego "szatana" jest w człowieku, w systemie, w kulturze. Silnie zaznaczono także potężny kryzys neo-psychoanalizy przypadający na te czasy. Na Zachodzie modne stało się posiadanie "własnego psychoanalityka", w Polsce - czytanie Kępińskiego, a wszędzie po równo - ezoteryka.
O ile więc Regression w kategorii thrillera kryminalnego byłby filmem przeciętnym, to jako ciekawy głos w tym nieprzebadanym obszarze zasługuje na jeden punkt więcej niż "przeciętnie" i - co więcej - zasługuje na uwagę.

6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz