Edinichka (Jedyneczka), reż. Kirill Belevich
Rosyjskie kino wojenne nie opędzi się
do wzorców sprzed pół wieku i porównania będą zawsze. Mamy tu
jednak parę rewizji i jest to być może stała tendencja.
Znajdziemy to np. w Bombowcu
z 2014 roku, choć w innych, jak choćby w Białym
tygrysie
– już nie. Czas pokaże. Chodzi o odejście od „słusznej”
linii wybielania komunistów (pojawiają się np. radzieccy
kolaboranci i tępi bolszewiccy dowódcy) oraz o porzucenie
oczerniania polskiego podziemia. Na razie to nieśmiałe sygnały,
ale warte uwagi.
Mit polsko-radzieckiego braterstwa
broni, z tego co wiem, jest w Rosji nadal silny. Trzeba też
zauważyć, co w filmie naprawdę pokazano, a czego nie. Pokazano
wspólne walki Armii Czerwonej i AK. Pokazano agresywny stosunek
bolszewików (reprezentuje ich oficer polityczny) do Polaków oraz
wzajemną nieufność. To wszystko fakty historyczne zgromadzone w
fabule jednej opowieści. Nie pokazano natomiast traktowania
polskiego podziemia po wojnie, bo to po prostu nie mieści się w ramach czasowych fabuły. Nie ma
więc zakłamywania historii, a w przeciwieństwie do wielu produkcji
amerykańskich, francuskich czy niemieckich, Polacy nie są tu bandą
ciemnych antysemitów i tchórzy. Tutaj to prawdziwi bohaterowie
(jedna z postaci jest co prawda fanatyczką). Nie wspiera się też
żadnych przekonań. Rosjanie mają żal o rok 1920, Polacy – o
1939, ale to tylko przytoczenie przekonań po obu stronach granicy,
cytat z dyskursów, a nie – zajęcie stanowiska. Wydaje się, że
jest to może jeszcze niezręczna i dość nieśmiała, ale jednak
próba wyciągnięcia ręki na zgodę.
Militaryści będą pewnie zadowoleni z
poziomu rekonstrukcji historycznej. Realizacja jest poprawna z
wyjątkiem ujęć walk, w których kamera lata, jakby była
przywiązana do CKM-u. Ta idiotyczna maniera odbiera realizm scenom –
człowiek nie widzi w taki sposób, to męczy.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz