Czarny węgiel, kruchy lód (Black Coal, Thin Ice), reż. Yi'nan Diao
Kolejny dobry film o policjantach i
przestępcach, który nie jest oparty na wulgarnym mnożeniu walk i
pościgów, a na klimacie. Pierwsze, co zwraca uwagę, to zdjęcia.
Operator wybierał miejsca, w których nie da się zachować prawideł
estetyki. Wszystko jest zaburzone. Stworzył przez to świat
niezwykle autentyczny i pesymistyczny. Poza tym surrealna kolorystyka –
pomimo permanentnej „szarości” scenografii zaniedbanego miasta
(do tego zimą, kiedy barw jest mniej); obraz jest niezwykle zadbany
kolorystycznie. To zadziwiające, że tak „bure” zdjęcia są
jedncześnie tak kolorowe.
Film należy oglądać z dbałością o
detale. Nikt nie wygłasza obszernych kwestii objaśniających
nieznane widzowi realia. Akcja toczy się powoli, drobiazgi mogą
umykać. Założenia czarnego kryminału świetnie zaadaptowano do
kina barwnego i do akcji na Dalekim Wschodzie w XXI w.
Warto zwrócić uwagę na piękną
scenę z ujęciem na dwóch planach, kiedy w rytm chińskiego disco
pary tańczą tango, a bohater odprawia jakiś policyjny taneczny
rytuał rodem z szamanizmu.
Nie wiem, na co jeszcze stać twórcę,
ale jego trzeci film robi apetyt na następne.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz