piątek, 19 lutego 2016

San Andreas, reż. Brad Peyton

San Andreas, reż. Brad Peyton

Kolejny skok na kasę. To jeden z filmów, który już widzieliście, i to wiele razy. Jest w nim wszystko, co realizuje schematy „idealnego scenariusza” bez najbardziej choćby nieśmiałej próby zaskoczenia widza. Ewentualnie, jeśli ktoś widział mało filmów tego typu, z szablonowymi bohaterami, bzdurną (ale i schematyczną) fabułą i dużą ilością efektów specjalnych – może się podobać, bo akcja jest non stop – z drobnymi dłużyznami dla niektórych pań żądnych tanich wzruszeń rodzinnych. Dodaję jeden punkt (z wahaniem) za dobrze zrobioną scenę tsunami. Ogólnie jednak – nuda, chwilami żenada.


5/10

2 komentarze:

  1. Podzielam zdanie . Dodam iż był to mój największy zawód roku 2015 , oczywiście jeśli mowa o filmach na które czekamy bo pokładamy w nich nadzieje na wielkie kinowe widowisko. W przypadku ,,San Andreas" zniechęcenie dopadło mnie już po absurdalnej pierwszej scenie i nawet ,,the Rock Johnson" nie wyciągnął mnie z wątpliwości , że oglądam kaszanę . Brawo Sławku za (zbyt w/g mnie)łaskawą ocenę ale ja jeszcze raz bym nie włączył ...... nawet ze względu na scenę tsunami 3/10 to max

    OdpowiedzUsuń