wtorek, 13 marca 2018

Armomurhaaja (Eutanazjer), reż. Teemu Nikki


Armomurhaaja (Eutanazjer), reż. Teemu Nikki

Wysoką notę daję za wieloznaczność. Nie da się o tym filmie powiedzieć nic ostatecznie. Ani nie jest to jakieś kino łopatologiczno-ideologiczne w stylu Pokotu, do końca dramat psychologiczny, ani kryminał. Klasyfikowanie go jako dreszczowca także nie jest najlepszym pomysłem.
Daję też wysoką notę za odwagę łamania tabu. Coraz łatwiej zrobić film o ratowaniu zwierząt, ale niezwykle trudno – o ich zabijaniu i to na różnych poziomach. Główny bohater jest bowiem kimś, kto zabija zwierzęta, co nie zostało w żaden sposób potępione.
W końcu – to film o śmierci i poznawaniu czym ona jest. Widać to po zachowaniach bohaterki. Moment, w którym ona wsiada do samochodu po egzekucji można rozumieć dwuznacznie. Może to skłonności samobójcze, ale raczej fascynacja katem i próba zbliżenia się do fenomenu odbierania życia innym stworzeniom.
Co ją w nim fascynuje? On zabija zwierzęta i je rozumie, to sumuje tyle archetypów, że aż trudno się połapać. Jej też trudno. Tak czy inaczej, ona też oswaja się z własną śmiercią, to tanatologia w czystej postaci (a nawet może nieco zbyt dosłowna).
Niejednoznaczna postać głównego bohatera (raz mu się kibicuje, a innym razem chciałoby się, żeby wpadł pod pociąg) zostaje bardzo ładnie rozwiązana pod koniec.
Na marginesie – jak patrzyłem na tych „żołnierzy Finlandii” od razu przypominają mi się polscy bohateriowie stadionowi.

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz